NA PARKIECIE
  • Start
  • Artykuły
  • Nederlandse versie
  • Blog NL
  • Version française
    • Blog FR
  • KLUB NA PARKIECIE BLOG
  • Blog PL
  • KLUB NA PARKIECIE

ŻYCIE NA PARKIECIE

Obraz

NIKA VIGO i jej nomadniczy świat

11/15/2020

8 Komentarze

 

Nikę Vigo znam od kilku lat. Jest ona dla mnie synonimem rozwoju i takiej społecznej interakcji. Jest to osoba, która pomaga innym w rozwoju osobistym, która potrafi wykorzystać każde okoliczności życia do tego, by zamiast nad nimi ubolewać, wykorzystać i przekuć je w rozwój osobisty. Zadałam Nice kilka pytań. Wyszedł z tego obszerny wywiad, który przeprowadziłyśmy w jej brukselskim mieszkaniu.
​Serdecznie zapraszam

NIKA VIGO 
Obraz
Czy nomadką człowiek się rodzi? Czy miałaś takie, nazwijmy to, nomadnicze zapędy, tęsknoty będąc młodą dziewczyną?

Zapędy nomadnicze miałam od zawsze (śmiech), ale pamiętam, że takie pierwsze pomysły to były marzenia o spływie kajakowym, na który oczywiście mama nie chciała mnie puścić. Pamiętam, że czytałam wtedy jakąś książkę Chmielewskiej i tam była taka dziewczyna Okrętka, i jeszcze druga i one właśnie miały różne przygody na spływie kajakowym. Potem to się przeniosło na rajdy piesze. Gdy zaczęłam na nie chodzić, to już byłam w liceum. Wyjeżdżałam z harcerstwem, bo jedynie z harcerzami mama chciała mnie gdziekolwiek puszczać. Więc rzeczywiście chodziliśmy z plecakami po górach, po Beskidach, potem po Bieszczadach. To były bardzo fajne wyjazdy, ale to były takie czasy, kiedy nie było jeszcze paszportów, więc każdy wyjazd zagraniczny pozostawał w sferze marzeń. Po raz pierwszy za granicą byłam w Berlinie. Miałam wtedy chyba 9 lat. Wjechałam na wieżę telewizyjną, pamiętam to do tej pory. Potem byłam na Węgrzech chyba raz i to też bardzo wpłynęło na moje życie, bo nic nie rozumiałam. Już wtedy miałam opanowane podstawy angielskiego i rosyjskiego i fakt, że nic nie rozumiem po węgiersku, bardzo mnie denerwował i intrygował jednocześnie. Stąd może później chęć nauczenia się węgierskiego, którym operuję zresztą do tej pory. A taka ostatnia sytuacja, która się upamiętniła, to było proszenie o paszport na wyjazd na seminarium studenckie w Helsinkach, kiedy to musiałam wypełnić gruby plik dokumentów, żeby móc go dostać. Pamiętam to rozdarte serce, kiedy po powrocie musiałam ten paszport oddać, a ja bym go tak z chęcią zatrzymała. Wszystko to wpłynęło na to, że ja jak tylko nadarzyła się okazja i można było swobodnie podróżować, zaczęłam jeździć. Zawsze byłam niespokojną duszą, kierowała mną chęć zobaczenia jak się żyje w innych krajach. Przyjemnie było później z takich podróży wracać.
Czy można postawić znak równości: nomad równa się umiłowanie wolności ponad wszystko?

Tak, bo można być nomadką, nomadem, w sensie niespokojny duchów i do tego wcale nie trzeba się przemieszczać. To poczucie wolności ma wiele wspólnego z tym, że masz świadomość, że w każdej chwili możesz gdzieś pojechać. Tym bardziej, teraz kiedy ta wolność jest trochę ograniczona, doceniam możliwość każdej podróży, tak jak ostatnio pojechałam, będąc przymusowo z powodu pandemii w Belgii, co mi się do tej pory nigdy nie zdarzało, nad belgijskie morze i chociażby taka mała wycieczka, dała mi wrażenie wolności.
Ta wolność, że możesz sobie pojechać wszędzie była aktualna do pewnego momentu. Kiedy człowiek zakłada rodzinę, rodzą się dzieci, kiedy pod uwagę trzeba wziąć więcej rzeczy, wtedy ta wolność już nie jest taka bezwarunkowa.
Wtedy trzeba się naprawdę dobrze zorganizować, żeby gdziekolwiek pojechać. Najczęściej w moim przypadku kończyło się to tym, że całą rodziną gdzieś jechaliśmy. Dzieci od małego były przyzwyczajone do podróży bliższych i dalszych. Nasz starszy syn (młodszego jeszcze na świecie nie było) był z nami na Spitsbergenie. 
To są takie podróże, które gdzieś w pamięci dzieci zostają, i nawet jeśli to ogólne wrażenie, to kiedyś to gdzieś tam wyjdzie, bo przecież nasza pamięć magazynuje te rzeczy, jak języki obce. To wszystko jest tylko kwestią przypomnienia sobie, kwestią potrzeby.
Potrzeba jest matką wynalazków, ale też warte podkreślenia jest, że potrzeba jest nauczycielką języków obcych.

Wspomniałaś o językach obcych. One, można powiedzieć, łączą się z tym nomadniczym trybem życia. Wyjaśnij co te karteczki znaczą u ciebie na szafie?

Karteczki pomagają mi szybciej zapamiętać obce wyrazy i zwroty. Od września 2020 roku zabrałam się za niemiecki, który do tej pory był traktowany przeze mnie po macoszemu. To jest jedno z moich postanowień na kwarantannie i po prostu chcę się go nauczyć w stopniu komunikatywnym, choćby po to, by porozumieć się w sklepie. 
Uczę się go po dwie godziny, dwa razy w tygodniu, to jest całkiem sporo, można się wiele nauczyć

Który to jest z kolei język?

To jest już język z drugiej ręki, ale jeszcze trzeciej ręki mi nie potrzeba (śmiech).

Żyjesz w trzech krajach. Kim najbardziej jesteś: Polką, Francuską, Belgijką?

No, Belgijką to chyba najmniej, jestem tu z doskoku i od dziesięciu lat. Dopiero teraz zaczynam Belgię lepiej odkrywać. Polką będę zawsze w sercu, bo Polką się urodziłam, polskości się nie można wyzbyć. Niemniej w życiu codziennym, biorąc pod uwagę, że całe swoje dorosłe życie spędziłam we Francji, to jednak z Francją jestem bardzo silnie związana i nawet w polityce lepiej się orientuję co dzieje się we Francji, aniżeli w Polsce.


Czy jest jeszcze inny kraj twoich marzeń gdzie chciałabyś pomieszkać, czy wystarczy ci już mieszkanie w trzech krajach jednocześnie?


Dłuższe pobyty tak, ale by się przeprowadzać i uczyć się od nowa, to nie. Mieszkałam dotychczas w pięciu krajach, bo i na Węgrzech przez rok, i w Finlandii, we Francji, oczywiście Polska, doszła do tego Belgia, którą poznawałam z pozycji mieszkania, a nie turysty. Sprawy administracyjne psują przyjemność z przeprowadzki. Jest wiele miejsc które chciałabym odkryć, ale turystycznie.
Natomiast chciałabym kiedyś pojechać np. na Alaskę.
Z chęcią przejechałabym się koleją transsyberyjską i na pewno to zrobię i przejadę się z Moskwy do Władywostoku, z przystankiem w okolicy Bajkału, ale na pewno nie wcześniej niż za najbliższe trzy lata.   
Obraz
Znam cię na przestrzeni kilku lat i zastanawia mnie jedna rzecz.
Czy fascynacja rozwojem osobistym, marką osobistą, była w tobie od dawna czy narodziła się stosunkowo niedawno? Mam wrażenie, że znałam dziewczynę, która prowadziła sobie bloga: Notatki Niki, prawie anonimowo: nigdy nie pokazywałaś twarzy. Znałam dziewczynę, której właściwie nie znałam. Nawet jak się miałyśmy spotkać pierwszy raz, to właściwie nie wiedziałam jak wyglądasz, to była taka randka w ciemno.
I później po latach z anonimowej Niki nagle wyrasta osobowość internetu, która, nie zawaham się tego powiedzieć, w sposób dyskretny kształtuje innych ludzi i wydobywa z nich cenne zalety. Pomaga im wzrastać. W tym doszukiwałabym się pewnej twojej misji, tylko nie wiem, czy ta misyjność była w tobie od zawsze, czy się spontanicznie narodziła na przestrzeni ostatnich lat?

Myślę, że to wszystko rozwinęło się spontanicznie, samo wyregulowało. Jeśli chodzi o pojęcie rozwoju osobistego, w sensie pracy nad sobą, zaczęłam się tym interesować w czasach, kiedy w ogóle to pojęcie nie istniało. Mówiło się o tym po prostu, że "muszę nad sobą popracować". Szukałam książek na półkach z napisem: "psychologia", i tam tylko co poniektóre dotyczyły tej dziedziny, którą określamy dziś mianem rozwoju osobistego.
Pierwsze tego typu książki przeczytałam w latach 2000 - 2005. Miałam wówczas bardzo odpowiedzialną pracę w turystyce, tour operatingu paryskim i to wiązało się z ogromnym stresem.
Szukałam metod by jakoś ogarnąć ten stres. Zaczęłam intensywnie nad sobą pracować. Dało to efekty na tyle duże, że mogłam zmienić dziedzinę pracy na wymarzoną.  Tak więc totalnie zmieniłam swoją pracę w wieku 40-45 lat i to jakby spowodowało, że poczułam potrzebę pisania. Zaczęłam podróżować miedzy jednym a drugim domem, miejscem, gdzie pracowałam i mieszkałam. I tak zaczęłam pisać bloga. Długo robiłam to w sposób prawie, że anonimowy. Media nie były mi wówczas do niczego potrzebne. Stworzyłam swój profil na Facebooku głównie po to, by otworzyć fan page bloga, bo nie można tego zrobić nie mając profilu osobistego.  Na tym profilu niewiele się działo, nie było nawet mego zdjęcia profilowego. Z czasem nawiązywały się jednak kontakty z innymi blogerkami, zaczęłam działać w Klubie Polki na Obczyźnie i to spowodowało, ze odważyłam się wyjść troszeczkę do ludzi. Często pytano mnie, dlaczego nie mam żadnego zdjęcia.
Ja zresztą uważałam, do tej pory uważam, że nie jestem osobą fotogeniczną, w związku, z czym znalezienie odpowiedniego zdjęcia profilowego graniczyło z cudem. To było wyzwanie! Jednocześnie na tyle interesowałam się już marką osobistą, że wiedziałam, że aby skutecznie ją budować, powinnam pokazać światu swoją twarz. Zaczęłam przeglądać zdjęcia i w końcu stwierdziłam, że jedno z nich może być. Wrzuciłam je na profil w grudniu. To był mój "coming out".
Jak już pokazałam twarz, to zaczęłam kręcić live najpierw w grupach, później na swoim fan page. Tu muszę przyznać, pandemia w dużym stopniu przyśpieszyła ten proces oswajania się z kamerą, bo gdybym nie musiała siedzieć na kwarantannie to bym nie miała czasu kręcić filmów, robić tego typu transmisji na żywo i wywiadów, które robię w różnych miejscach: cykle w Klubie Polki na Obczyźnie i na fan page, w grupie Nomadniczy Klub Frankolubnych i w Grupie Wartościowi. Tak więc jak widać,  cyklów jest kilka i każdy z nich jest troszeczkę inny. To wszystko, co zrobiłam w ciągu ostatniego pół roku, pewnie i tak bym zrobiła tylko dużo, dużo wolniej. Czasami widzę u innych osób siebie samą sprzed paru miesięcy, paru lat. Dlatego zawsze powtarzam osobom, które chcą prowadzić jakiś biznes (ja akurat nic takiego nie prowadzę) i do tego biznesu potrzebują mediów, żeby zaprezentować swoje produkty: "Słuchaj, jeśli będziesz się nazywać kizia-mizia na Facebooku, to trudno ci będzie znaleźć klientów, którzy wezmą cię na poważnie".

Są pewne podstawy, ale nie wszyscy o tym wiedzą, wiec jeśli w dobrej wierze coś komuś powiem i ten ktoś skorzysta z moich porad i później jest wymierny efekt, to sprawia to radość tej osobie, a także dla mnie.
Tak się złożyło, że jest coraz więcej osób, które mi dziękują. One widzą we mnie to, kim same będą za parę miesięcy i może za to właśnie są mi wdzięczne? Nie wiem...



Czytaj więcej
8 Komentarze

    Archiwa

    Styczeń 2021
    Listopad 2020
    Sierpień 2020
    Lipiec 2020
    Czerwiec 2020
    Maj 2020

    Kanał RSS

    Obraz
    Obraz
    • Obraz
    • Obraz
    • Obraz
    Obraz
    Obraz
    Obraz
    Cliquer ici pour modifier.
    Cliquer ici pour modifier.
    Obraz
    Obraz
    Obraz

    Stop, Stop, Stop! - krzyczę przerażona.
    Przecież nie można tak połknąć życia jak pigułki, zapić wodą i nawet nie poczuć jej smaku.

    Agnieszka Korzeniewska

    To Twoje miejsce na świecie i Twoje życie: idź i zrób z nim to, co tylko możesz, uczyń z niego to życie, które chciałabyś przeżyć.
    Mae Jemison

    Marzenia się spełniają...

    Marzenia się spełniają, a "niemożliwe" do zrealizowania zajmuje po prostu tylko trochę więcej czasu. Lubię odkrywać zalety osób i pokazywać je dla świata. Nie wszyscy wspaniali ludzie mają odwagę wyjścia z cienia. Czasem trzeba ich wziąć za rękę i podprowadzić w światło jupiterów.  A one stracą przy nich blask. ​
    Agnieszka Korzeniewska, pisarka, blogerka, twórca filozofii Zaczarowana Codzienność
    autorka NA PARKIECIE

    Odpuść rzeczy, na które nie masz wpływu.
    One i tak będą się działy bez Twego udziału
    Agnieszka Korzeniewska

    - Kubusiu, jak się pisze miłość?
    - Prosiaczku, miłość się nie pisze, miłość się czuje.
    "Kubuś Puchatek"
    ​A.A Milne


    N
    A

    P
    A
    R
    K
    I
    E
    C
    I
    ​E

    Obraz
    Obraz
    Obraz
    Droga, moje podróżowanie, 
    bywam nią nieraz bardzo zmęczona - gdy nie wiem, co czeka mnie za zakrętem,
    gdy nie mogę przewidzieć sytuacji, a cel się oddala. 
    Co wtedy robię?
    Siadam i rozpalam ognisko na pustkowiu.
    Ogrzewam nim dłonie, twarz i ręce.
    Robię przerwę.
    Czasami płaczę z bezsilności.
    Poddaję się, lecz - nie przegrywam.
    Skupiam się nad tym, co tu i teraz.
    Na najprostszych z prostych czynności.
    Myślę tylko o tym.
    ​Agnieszka Korzeniewska

    Obraz

    Kiedy ktoś przechodzi właśnie przez burzę, Twoja cicha obecność jest potężniejsza niż milion słów
    ​
    Thema Davis

    Obraz
    Obraz
    Obraz
www.korzeniewska.com Aga Unlmited 
Zdjęcia używane na licencji Creative Commons z bengrey, Dave Dugdale, dollen, wuestenigel, Joachim Dobler, _.Yann Cœuru ._, Bobby McKay., make65
  • Start
  • Artykuły
  • Nederlandse versie
  • Blog NL
  • Version française
    • Blog FR
  • KLUB NA PARKIECIE BLOG
  • Blog PL
  • KLUB NA PARKIECIE