NA PARKIECIE
  • Start
  • Artykuły
  • Nederlandse versie
  • Blog NL
  • Version française
    • Blog FR
  • KLUB NA PARKIECIE BLOG
  • Blog PL
  • KLUB NA PARKIECIE

ŻYCIE NA PARKIECIE

Obraz

Czy misie uratują ten świat?

1/25/2021

0 Komentarze

 
Po raz pierwszy spotkałyśmy się z Hanią na jednym z moich spotkań autorskich w gościnnym Nałęczowie wiele lat temu. Hania, pragmatyczną stroną swojej barwnej natury dopilnowała, by nasza znajomość nie utknęła w martwym punkcie i dopisała jej ciąg dalszy. Następstwem tego spotkania były maile, spotkanie w Brugii, a później w Brukseli. Przypieczętowaniem znajomości - wspólny udział w Targach Książki w Krakowie. Nadal mamy ze sobą rzadki, ale serdeczny kontakt.
​
Jak mogłabym zdefiniować Hankę? Jej osobowość wymyka się stereotypom. Z jednej strony ogromna wrażliwość artystyczna, z drugiej - twarde stąpanie po ziemi, bezkompromisowość i "ruszanie z posad bryły świata", niepopularne, lecz szczere sądy na różne tematy, poparte solidną znajomością tematu. I nieustanny rozwój. I mnóstwo planów na przyszłość, które NATYCHMIAST wprowadza w życie. Ot, tak po prostu, z marszu...

Najwięcej o niej powiedzą jej własne słowa:

​Konfrontację z czasem przechodzę bez głębokich zmarszczek na twarzy i z ograniczoną ilością kontaktów międzyludzkich. Dla mnie najbardziej skutecznym sposobem na spełnione życie jest zerwanie kontaktów z kuzynkami i koleżankami, które utknęły w swoim martwym punkcie zgnuśnienia, chorowania, marazmu i nic-nie-robienia...

Obraz
Bo taka jest Hanna Wasiak, założycielka jedynego w Polsce, a może i na świecie Muzeum Torebek i Misiów
Znalazłam stary wywiad z Hanią, który przeprowadziłam kilka lat temu. Chciałam sprawdzić, jak życie zweryfikowało jej poczynania i jaki dopisało dalszy ciąg. 
Powstał z tego właśnie ten tekst, który macie przed oczyma. Zapraszam do barwnego świata Hanny Wasiak.

​Haniu, od czego zaczęłabyś naszą rozmowę?


Agnieszko, zacznijmy rozmowę od fragmentu mojej trzeciej książki zatytułowanej: „Radość cierpienia”
MYŚL GANDIEGO
Najpierw cię ignorują
Potem śmieją się z ciebie
Później z tobą walczą
Później wygrywasz
Najpierw mnie ignorowali
Potem śmiali się ze mnie
Później ze mną walczyli
Teraz wygrałam…


Właściwie jak Cię znam, Twoje życie jest pasmem zwycięstw nad przeciwnościami losu, fizycznymi niedogodnościami, głupotą urzędników i ograniczeniami ludzkiego myślenia.
Gdzie w tym wszystkim sytuuje się oryginalny pomysł na muzeum misiów i torebek?

Urządzenie Muzeum Torebek i Misiów to była po prostu konieczność – moje zbiory nie mieściły się w mieszkaniu…

Dlaczego akurat taki mariaż: torebki i misie? Pierwsze kojarzą mi się z kobiecością, a drugie z dzieckiem. Czy chodzi o małą dziewczynkę w nas?

Torebka to radosne wspomnienia z mojej młodości, a miś – to pamięć dobrego, wiejskiego dzieciństwa.
​
Obraz
​Co otwarcie muzeum zmieniło w Twoim życiu?

Mam ogromną satysfakcję, że udało mi się zrobić coś unikalnego i jedynego na świecie.
Nie znalazłam nigdzie muzeum, które by łączyło losy misiów   z historiami torebek. Poza tym, mam takie poczucie, że zorganizowanie tego Muzeum jest największym i najciekawszym moim życiowym osiągnięciem. Wadą prowadzenia takiej instytucji jest brak czasu na popołudniową drzemkę.  

Jaka była reakcja Twoich znajomych?
​

 Nawet nie wiem; nie mam czasu na takie szczególne obserwacje. A tak ogólnie - jedni zazdroszczą pomysłu i odwagi, a inni współczują, że na oświetlenie lokalu nie zarobię.
Obraz
Co się zmieniło w misiowym świecie Hanny Wasiak od naszej ostatniej rozmowy czy muzeum ewaluowało, czy nadal chcesz je prowadzić? Co uosabiają Twoje misie?
 
Najważniejsze jest to, że udało mi się wybyć z Nałęczowa. Mieszkając w tym miasteczku przez pięć lat coraz bardziej zauważałam, że tam nie da się zapuścić korzeni – bo gleba licha, jałowa i sucha, a zawiść ludzka przeogromna. Władze i społeczeństwo tej zaściankowej aglomeracji nie dojrzeli do tego, aby na ich terenie było Muzeum Torebek i Misiów z eksponatami i kontaktami z całego świata. Zasoby mojego Muzeum przewiozłam do innej miejscowości.

Jak wiem, muzeum to tylko jedna z wielu Twoich pasji :) Opowiedz nam o innych.

Kiedyś skończyłam studia na wydziale ekonomii, a potem różne studia podyplomowe, m.in. na wydziale teologii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Z zawodu jestem księgową i nadal z radością rozliczam przychody, koszty i podatki.  Cokolwiek robię – to w danym momencie staje się moją pasją. To zawsze daje mi radość życia. Jeśli kaligrafuję – wówczas wielką frajdą jest otwarcie kałamarza, zanurzenie stalówki w atramencie czy tuszu, usłyszenie skrzypienia tej stalówki po papierze. Kaligrafuję w języku hebrajskim oraz aramejskim i zawsze jestem pełna podziwu dla tych liter i biblijnych tekstów przepisywanych moją ręką. Poza tym piszę artykuły, od czasu – do czasu udzielam prasowych, radiowych i telewizyjnych wywiadów. Kaligrafią zafascynowałam się dzięki Ani Cieślik. Poznałyśmy się na onkologii podczas jej kolejnej chemioterapii. Florystyka, kaligrafia, fascynacja Biblią, podróże po świecie, pisanie książek – to był Jej sposób na siedemnastoletnie współistnienie z rzadką odmianą nowotworu. Dla mnie kaligrafia miała być epizodem – wakacyjną wigierską przygodą, a potem okazała się pasją. Nadal kaligrafuję w języku hebrajskim i aramejskim – czasami są to dłuższe fragmenty Biblii, a niekiedy kilka słów na zakładce do książki. Najważniejsze jest to całe przygotowanie: kałamarz - tusz lub atrament, stalówki, obsadki, czasami pióro gęsie, papier. A potem to już tylko skrzypienie stalówki, kilka kleksów…
Kaligrafia, a szczególnie w języku hebrajskim, to także niezwykły sposób na ćwiczenie zwojów mózgowych. Co roku uczestniczę w warsztatach kaligrafii prowadzonym przez Kasię i Bogdana z Krakowa.
Jeśli piszę wiersz do kolejnej książki – to czynię to z radością, bo wiem, że gdzieś-kiedyś-komuś te słowa będą potrzebne do życia. A jeśli z kimś rozmawiam, to w tym momencie rozmowa staje się moją pasją. Od kilkunastu lat egzystuję bez telewizora, a od kilku miesięcy – bez radia. Czytam tylko dobre czasopisma i wyjątkowo dobre książki a w kinie oglądam najciekawsze filmy. Opublikowałam kilka artykułów dotyczących tematyki towarzyszenia osobom chorym, m.in. „Jak żyć znając diagnozę choroby nowotworowej?”  Napisałam i wydałam cztery książki: tomik poezji: „Scenariusz na życie z nowotworem” (2014) „Życie snami (za)pisane” (2016), „Radość cierpienia” (2017) i „Mój zwierzyniec i jego genius loci” (2018). Piszę teraz książkę, której roboczy tytuł był: „Scenariusz na życie z wirusem”, a ponieważ mamy już dość tego wirusa, pandemii i tego „lokdałnu”, to zmieniłam tytuł na: „Radość życia w Ustroniu”. Tematyka wirusowo – pandemiczna będzie tylko w jednym rozdziale.
To takie moje notatki, refleksje i swobodne uwagi zapisywane podczas trwania wirusowej pandemii plus coś tam z mojego bogatego literackiego archiwum. Książka na pewno zostanie wydana w połowie 2021 roku – czyli promocja – na Krakowskich Targach Książki na stoisku SOBIE A MUZOM prowadzonym wspólnie od kilku lat z Andrzejem Śliwą, Andrzejem Burkietem, Sylwestrem Minko, Agnieszką Korzeniewską i Magdą K.
 

​Samotne podróżowanie nie jest Ci straszne. Po prostu nie nudzisz się w swoim towarzystwie i starasz się sobie stawiać coraz to nowe wyzwania. Jednym z nich była podróż w głąb Rosji... Opowiesz nam o niej?
 
Lubię podróżować po świecie - byłam w Paryżu, Londynie, Brugii, Brukseli, Luksemburgu i Tbilisi. Pielgrzymowałam po Ziemi Świętej i Rzymie. Teraz największym wyzwaniem turystycznym jest dla mnie Australia.
Od wielu lat podróżuję po świecie nie tyle samotnie, co samodzielnie. Po różnych perypetiach z niekompetentnymi tzw. „przewodnikami turystycznymi” sama zwiedzam różne zakątki świata. Z żadną zorganizowaną wycieczką nie zobaczyłabym tyle co podczas moich samodzielnych wypraw.
Podróż w głąb Rosji była dla mnie niesamowitym wyzwaniem. Po pierwsze – logistyczny całokształt – czyli samolot, hotel, jedzenie i zwiedzanie. Po drugie – spotkania z ludźmi i zwierzętami. A po trzecie - podróż w głąb siebie – odmrażanie wspomnień, przeżyć, emocji, doświadczeń, przypomnienie języka rosyjskiego.
Po kilkunastodniowym pobycie w Irkucku i dwóch dniach spędzonych w Listwiance nad Bajkałem jestem oczarowana Syberią. Ciągle wspominam tamte miejsca, zabytki, klimat, spotkanych ludzi i rozmowy z nimi, zwierzęta, drzewa i kwiaty. Podczas spaceru brzegiem Bajkału przeżyłam majową śnieżycę, a kolejnego dnia nad Irkuckim fragmentem rzeki Angara słoneczne, ciepłe dni. Na pewno będę tam wracać.
Kilka napisanych przeze mnie książek przekazałam tamtejszej Polonii, aby służyły do nauki języka polskiego. Do tamtych syberyjskich miejsc będę nadal podróżować i na pewno napisany przeze mnie po powrocie krótki artykuł będzie początkiem książki o tej syberyjskiej podróży.
Obraz
Jesteś bardzo aktywna i pogodna, mogłabyś obdzielić energią i pomysłowością wiele osób. Skąd bierzesz siły? Co Cię wzmacnia, co dodaje sił, co trzyma w pionie?
​

Modlitwa, czerwone wytrawne wino OLD TBILISI i coraz węższe, ale pewniejsze grono przyjaciół.

Jesteś osobą o wielu talentach i zdawałoby się skrajnie różnych zainteresowaniach. Z jednej strony kolekcje misiów, torebek, kapeluszy i walizek a z drugiej warsztaty z cyklu: O jakość i godność życia człowieka z chorobą nowotworową. Wróćmy do tamtego okresu. Co Cię skłoniło do prowadzenia takich warsztatów, jakie najważniejsze wnioski wyciągnęłaś z tamtego okresu?

Do organizowania warsztatów skłoniła mnie potrzeba rozmawiania - ale nie tak, żeby gadać bez końca o byle czym, czy przekrzykiwać się. Czasami wspólne milczenie jest więcej warte niż wyświechtane banalne słowa.
Prowadzenie tych warsztatów to jeden z moich największych życiowych sukcesów – do tego oczywiście wcześniejsze studia z Poradnictwa Specjalnego na Wydziale Teologii KUL-u, książki: SCENARIUSZ NA ŻYCIE Z NOWWOTWOREM i ŻYCIE SNAMI (ZA)PISANE…, audycje radiowe, programy telewizyjne i wartościowe grono z osób, które poznałam podczas prowadzenia spotkań. Przebywanie z tymi ludźmi, rozmowy i utrzymywanie kontaktów do tej pory – to niesamowita wartość ‘dodana’. Niektórzy po wielu latach chorowania odeszli na drugą stronę błękitu i stamtąd nas wspierają.

Na koniec może jakaś refleksja odnośnie obecnego życia? Twoja filozofia życiowa?

Z czasu ostrej wirusowej pandemii wychodzę wzmocniona. Coraz bardziej znam swoją wartość – jako autorka książek i jako kobieta samotna, ale nie osamotniona. Organizowanie wystaw, opowiadanie o misiach, torebkach, walizkach i kapeluszach to mój sposób na emeryturę. Niektóre moje koleżanki po przejściu w stan zawodowego spoczynku zajęły się chorowaniem, a także powolnym umieraniem. A mnie szkoda na to czasu. I nadal nie znam nikogo z kim chciałabym zamienić się na inne życie.
Dobry Bóg czasami krzyżuje mi plany; z wielkim zgrzytem przestawia zwrotnice na torach mojego życia. Zdarza się, że jadę w innym kierunku niż zamierzałam, i… zachwycam się mijanym krajobrazem.
W ostatnich dniach grudnia ubiegłego roku okazało się, że w moim prawym oku odkleiła się siatkówka i szanse na przywrócenie widzenia są niewiele większe od zera. Udana operacja oznacza uratowanie oka, natomiast po kilku miesiącach okaże się, czy odzyskam wzrok w tym oku. Na szczęście lewe oko jest sprawne i mogę czytać, pisać i oglądać świat. A tyle jeszcze mam do zobaczenia…
„Świat łamie każdego z nas, ale potem wielu jest silniejszych w miejscu złamań…” pisze Ernest Hemingway w książce „Pożegnanie z bronią”. Moje miejsca złamań są coraz silniejsze i dopingujące do różnych niebanalnych działań.

Plany na najbliższą przyszłość?

Wydanie napisanej już książki zatytułowanej „Muzealne misie” oraz dokończenie i wydanie książki „Radość życia w Ustroniu” z niewielkim rozdziałem poświęconym pandemii. Od kilku miesięcy szukam możliwości sfilmowania mojej drugiej książki: „Życie snami (za)pisane”. Potrzebny jest producent, scenarzysta i reżyser. Jestem gotowa powrócić do wiosek mojego dzieciństwa, aby twórcom filmu przybliżyć te moje senne klimaty.
A taka najbliższa przyszłość to przyzwyczajenie się do patrzenia na świat jednym zdrowym okiem. Jest to też taki doping do ogarnięcia się i zastanowienia, co ja jeszcze dobrego mogę zrobić dla ludzkości.
Teraz przygotowuję WIRTUALNY SALON MODY MISIOWEJ. Modę prezentować będą misie z mojej kolekcji ubrane w sweterki, czapeczki i spodenki wykonane przeze mnie według polskich czasopism i żurnali mody misiowej z lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego wieku.
Zamierzenia na przyszłość po-pandemiczną to udostępnienie zwiedzającym mojej kolekcji misiów, torebek, walizek, neseserów i kapeluszy.

Dziękujemy pięknie za rozmowę. Mamy nadzieję gościć Cię kiedyś na naszym parkiecie w Brukseli. 

Oto linki do miejsc, gdzie można być na bieżąco z pełnym pasji świecie Hanny Wasiak:
​

https://www.facebook.com/Hanna.Wasiak2?ref=br_rs

https://www.facebook.com/Muzeum-Torebek-i-Misi%C3%B3w-359875334393306



0 Komentarze



Odpowiedz

    Archiwa

    Styczeń 2021
    Listopad 2020
    Sierpień 2020
    Lipiec 2020
    Czerwiec 2020
    Maj 2020

    Kanał RSS

    Obraz
    Obraz
    • Obraz
    • Obraz
    • Obraz
    Obraz
    Obraz
    Obraz
    Cliquer ici pour modifier.
    Cliquer ici pour modifier.
    Obraz
    Obraz
    Obraz

    Stop, Stop, Stop! - krzyczę przerażona.
    Przecież nie można tak połknąć życia jak pigułki, zapić wodą i nawet nie poczuć jej smaku.

    Agnieszka Korzeniewska

    To Twoje miejsce na świecie i Twoje życie: idź i zrób z nim to, co tylko możesz, uczyń z niego to życie, które chciałabyś przeżyć.
    Mae Jemison

    Marzenia się spełniają...

    Marzenia się spełniają, a "niemożliwe" do zrealizowania zajmuje po prostu tylko trochę więcej czasu. Lubię odkrywać zalety osób i pokazywać je dla świata. Nie wszyscy wspaniali ludzie mają odwagę wyjścia z cienia. Czasem trzeba ich wziąć za rękę i podprowadzić w światło jupiterów.  A one stracą przy nich blask. ​
    Agnieszka Korzeniewska, pisarka, blogerka, twórca filozofii Zaczarowana Codzienność
    autorka NA PARKIECIE

    Odpuść rzeczy, na które nie masz wpływu.
    One i tak będą się działy bez Twego udziału
    Agnieszka Korzeniewska

    - Kubusiu, jak się pisze miłość?
    - Prosiaczku, miłość się nie pisze, miłość się czuje.
    "Kubuś Puchatek"
    ​A.A Milne


    N
    A

    P
    A
    R
    K
    I
    E
    C
    I
    ​E

    Obraz
    Obraz
    Obraz
    Droga, moje podróżowanie, 
    bywam nią nieraz bardzo zmęczona - gdy nie wiem, co czeka mnie za zakrętem,
    gdy nie mogę przewidzieć sytuacji, a cel się oddala. 
    Co wtedy robię?
    Siadam i rozpalam ognisko na pustkowiu.
    Ogrzewam nim dłonie, twarz i ręce.
    Robię przerwę.
    Czasami płaczę z bezsilności.
    Poddaję się, lecz - nie przegrywam.
    Skupiam się nad tym, co tu i teraz.
    Na najprostszych z prostych czynności.
    Myślę tylko o tym.
    ​Agnieszka Korzeniewska

    Obraz

    Kiedy ktoś przechodzi właśnie przez burzę, Twoja cicha obecność jest potężniejsza niż milion słów
    ​
    Thema Davis

    Obraz
    Obraz
    Obraz
www.korzeniewska.com Aga Unlmited 
Zdjęcia używane na licencji Creative Commons z bengrey, Dave Dugdale, dollen, wuestenigel, Joachim Dobler, _.Yann Cœuru ._, Bobby McKay., make65
  • Start
  • Artykuły
  • Nederlandse versie
  • Blog NL
  • Version française
    • Blog FR
  • KLUB NA PARKIECIE BLOG
  • Blog PL
  • KLUB NA PARKIECIE