NA PARKIECIE
  • Start
  • Artykuły
  • Nederlandse versie
  • Blog NL
  • Version française
    • Blog FR
  • KLUB NA PARKIECIE BLOG
  • Blog PL
  • KLUB NA PARKIECIE

ŻYCIE NA PARKIECIE

Obraz

POEZJA TO WSZYSTKO trzecia część wywiadu z LUCYNĄ ANGERMANN

7/14/2020

0 Komentarze

 

PIERWSZA CZĘŚĆ WYWIADU

DRUGA CZĘŚĆ WYWIADU

TRZECIA CZĘŚĆ WYWIADU Z NIEZWYKŁĄ POETKĄ

Lucyna Angermann to niezwykle utalentowana, skromna poetka z ogromnym, czasami przekornym poczuciem humoru i dystansem wobec rzeczywistości - tak cenne cechy charakteru w dzisiejszym, zwariowanym świecie. To mistrzyni słowa i żartu, ale też wzruszeń, które pozostawiają trwały ślad na duszy czytelnika. To także, a może przede wszystkim niezwykła Kobieta.
Dane mi było przeprowadzić z Nią tą ciekawą rozmowę, za którą Jej serdecznie dziękuję. 
Obraz
16. Na ile poeta odsłania się w swoich wierszach? Niektóre z Twoich utworów dotykają osobistych przeżyć, jak w ślicznym wierszu, kiedy mówisz do córeczki, której...nie ma. Czy poezja, literatura ma wpisany w siebie pewien ekshibicjonizm?
W pewnym sensie wydaje mi się to nawet niezbędne, gdyż sztuka, by być prawdziwa musi być szczera. W przeciwnym wypadku czytelnicy to wyczują. Ale chciałam poznać Twoje zdanie w tej kwestii. Na ile poeta musi być otwarty, by był szczery?

Chyba już w poprzednich odpowiedziach w dużym stopniu odpowiedziałam na to złożone pytanie. Oczywiście, że obnażam się w swoich wierszach. O prawdzie w poezji już pisałam - musi być. Nawet jeśli wiersz jest fikcją literacką, autor musi być z nią tożsamy, musi w nią "wierzyć". Jeśli nie w treść, to w sens takiego, a nie innego jego przedstawienia. Ja, nawet pisząc moje legendy, czy baśnie, wierzę w nie, widzę je. Fikcyjne postaci ożywają, są sobą, ja je tylko opisuję. Czasem ktoś mnie pyta np. o los jakiejś postaci (np. Żaby Lucjana, który doczekał się wielu rymowanych wierszy, opisujących jego przygody), a ja, zgodnie z prawdą, odpowiadam, że nie wiem co z nim będzie. Co się wydarzy, ja to tylko opiszę ;-). Zagmatwane trochę to moje tłumaczenie, prawda? 
Ale wróćmy do "poważnych" wierszy. W każdym jest jakaś cząstka mnie. Raz mniejsza, raz większa. Czasem jest to wynik obserwacji przeżyć innych ludzi, ich problemów, dramatów. Mam jednak umiejętność (co jest zarówno błogosławieństwem, jak i przekleństwem) wczuwania się w emocje innych ludzi. Kiedy pisałam  wiersz OSTATNI SPACER, opisujący rozmowę Matki odprowadzającej małą Córeczkę do komory gazowej w Auschwitz, na chwilę stałam się tą kobietą. Infantylne może się to komuś wyda, ale pisząc ten wiersz płakałam... I im bliżej Im było do bramy, tym ja większy czułam ból wiedząc, co będzie na końcu. Mogłam nie pisać... Wiem... Ale MUSIAŁAM. A przecież ani nie pamiętam tamtych czasów, ani nigdy nie byłam w podobnej sytuacji, ani nawet nie mam dziecka. Na chwilę jednak miałam to wszystko. Na chwilę stałam się tą kobietą w obozie koncentracyjnym. I zaraz po napisaniu poczułam wstyd, że go napisałam. Że nie miałam do tego prawa. A im bardziej ten wiersz stawał się popularny w sieci, i nie tylko, tym bardziej było mi wstyd. Nie za wiersz. Za siebie, że się ośmieliłam o tym pisać. Teraz to dopiero się obnażyłam. Kończę zatem ten temat, bo nie dociera do mnie, że nie piszę pamiętnika tylko dla siebie, ale całkiem możliwe, że ten wywiad ujrzy światło dzienne. (śmiech)
17.Co ci sprawia radość? Tak po prostu?

Oj, nie wiesz co czynisz zadając mi takie pytanie (śmiech). Postaram się jednak odpowiedzieć jakoś skrótowo. Za dużo w życiu mi odebrano, by nie dostrzegać tego, co mam. Radość sprawia mi spotkanie z bliskimi, z przyjaciółmi, możliwość radosnej zabawy z nimi, świętowania, celebrowania tych spotkań, rozmów. 
​15. Twoja poezja wydaje się bardzo głęboka, szczera, dotyka wielu najintymniejszych zagadnień związanych z istotą człowieczeństwa, dla mnie np taką bardzo osobistą, intymną relacją, o której nie lubię publicznie mówić, jest relacja Człowiek-Bóg. Jak to jest u Ciebie? W Twoich wierszach często odnosisz się pośrednio lub wprost do tego zagadnienia. Czym jest dla Ciebie duchowość, Bóg; czy w czasach relatywizmu, w których żyjemy jest jeszcze (a może zwłaszcza teraz) na to miejsce? Czy ludziom XXI wieku potrzebna jest głęboka, lub jakakolwiek relacja z Bogiem?

Nie mogę, i nie umiem odpowiedzieć na pytanie, czy ludziom XXI wieku jest relacja z Bogiem, wiara potrzebna, czy na duchowość jest miejsce. Mogę odpowiedzieć za siebie. Mnie to jest potrzebne, we mnie jest na to miejsce. Powiem więcej - nie wyobrażam sobie życia bez tego. Jakże moje życie byłoby ubogie, jałowe. Jestem Bogu wdzięczna, że mi je dał. Że dał mi taki, a nie inny rodzaj wrażliwości, duchowości, że dał mi ten głód. Jestem wdzięczna, że urodziłam się w katolickim kraju, w wierzącej i praktykującej rodzinie, bo przecież to w jakim środowisku żyjemy, dorastamy, ma ogromny wpływ na nas. Oczywiście można samemu szukać tej duchowości, czy Boga...Ale czy wtedy nie jest trudniej? Nie wiem, bo nie byłam w takiej sytuacji. Mnie moje korzenie mocno trzymają zarówno w miłości do Ojczyzny, rodziny, a przede wszystkim do Boga. Choć to wynik łaski, jaką uważam, że otrzymałam, w mniejszym zaś stopniu mojej woli, czy pracy. Chociaż chyba tak naprawdę to wszystkie te składniki są niezbędne. Tak jak róży do wyrośnięcia i zakwitnięcia potrzeba o wiele więcej, niż tylko zasiane ziarno. 
Tak więc mnie osobiście, zarówno wiara, jak i relacje z Bogiem, są bardzo potrzebne. Z natury zaś jestem osobą wylewną, nie lubię tłumić w sobie emocji, szukam dla nich ujścia. Jeśli nie bezpośredniego, to w postaci właśnie wierszy. To swoisty rodzaj kozetki terapeutycznej. Tak też jest w przypadku spraw religijnych, duchowych. Piszę o tym. Żeby pomóc sobie samej, a jeśli komuś innemu także, to chwała Bogu. Piszę o tym dlatego, bo bardzo duży jest odzew czytelników odnośnie właśnie tego rodzaju wierszy. Często obce osoby obserwujące mój profil w sieci, po opublikowaniu przeze mnie wiersza o tematyce religijnego, czy takiego, który można podpiąć pod ten typ,  piszą do mnie w wiadomościach prywatnych z podziękowaniem za wyrażenie słowami tego, co oni mają w sercu. Czego często nie umieli sami nazwać, a co ich dręczyło. Pytają jak to możliwe, że wiem, co czują. Pewien pan napisał raz, że po przeczytaniu wiersza MOJA CÓRKA, najpierw długo płakał, a potem poczuł ulgę, bo dzięki niemu wreszcie poradził sobie z żałobą po stracie syna, który zmarł 10 lat wcześniej. Czytając takie świadectwa od moich czytelników łzy same płyną z moich oczu, łzy wzruszenia. Ale i wtedy to czuję największy ciężar odpowiedzialności za to, co publikuję. Wiem wtedy, że nie mogę kierować się bezkarnie słynnym zdaniem z Biblii "Com napisał, napisałem". Choć w przeszłości zdarzało mi się uważać, że artyście szeroko pojętemu wolno wszystko, jeśli idzie o tworzoną przez niego sztukę. Nie wolno. 
Czy zaś ludziom duchowość, Bóg, wiara, są potrzebne? Jednym tak, innym pewnie nie. Albo zagłuszają w sobie ten rodzaj głodu. Zajadają go czymś innym. Moja miłość bliźniego nakazuje mi daleko posuniętą tolerancję wobec inności. Nawet, a może zwłaszcza, tej niezrozumiałej dla mnie.  
17. cd. Ale radość sprawia mi też możliwość spędzenia dnia w samotności, tylko z sobą samą. Radość sprawia mi możliwość pójścia na spacer do lasu, w góry,posłuchania śpiewu ptaków, podziwiania błyskawic na niebie (to najlepiej z okna ciepłego domu), ale i pójście na zakupy, teatru, muzeum, czy na koncert ukochanego SDMu. Widzę, czuję, mówię, chodzę, jem, piję...cieszy mnie to. Czytam książkę, oglądam tv, piję lampkę wina, herbatę miętową... - wielka to radość i szczęście. Nawet ploteczki z psiapsiółkami. Moja mała Bratanica przytulająca się do mnie ze słowami "jesteś taka mięciutka, grubiutka, cieplutka. Muszę się do Ciebie ciociu przytulać, no muszę". Jak nie cieszyć się z takiej szczerej, dziecięcej miłości.  
Reasumując naprawdę staram się dostrzegać drobne rzeczy i czerpać z nich radość, bo nigdy nie wiem, kiedy mi zostaną odebrane. Zaś po stracie kogoś, czegoś, oczywiście czuję wielki żal, pustkę, może nawet bunt, i absolutnie nie próbuję tego wymazywać z pamięci, bo się po prostu nie da, ale staram się cieszyć życiem pomimo tych strat. Swoje okresy żałoby, czasem nawet bardzo długie, mam za sobą. Żeby ktoś nie pomyślał, że moje życie jest, czy było, różowe. Co to, to nie. Ale trzymam się wersji, że "po każdej burzy MUSI w końcu wyjść słońce". I tym słońcem się cieszę. Szklanka do połowy pełna (uśmiech). 
18. Czy uważasz, że zawód poety ma wpisaną w siebie pewną "misyjność"?

Każdy rodzaj sztuki ma. Zamierzoną, bądź nie, ale ma. W mniejszym, bądź większym stopniu, ale ma. Każdy artysta próbuje przekazać jakieś wartości w swoim dziele. O ile się nim potem dzieli (już w samym słowie DZIEŁO chyba wpisane jest dzielenie się, prawda?), to, o ile trafi na odpowiedni grunt, jakiś rodzaj nauczania, oświecania, czy naprowadzania, temu przyświeca. Jeśli mogłabym wybrać jakim rodzajem misyjności miałyby być moje wiersze, to chciałabym, żeby niosły nadzieję. Pokory Lucyna, więcej pokory - pewnie ktoś teraz krzyknie. Wiem, wiem, żadna ze mnie nauczycielka, ale pomarzyć można, czyż nie? 
19. Czy był moment, kiedy zdałaś sobie sprawę jak wielką moc mają słowa i jak wpływają na ludzi? Czy zdajesz sobie sprawę z pewnej odpowiedzialności, jaką osoba pisząca bierze na siebie? No, właśnie, dochodzimy do wagi słowa. Czym ono dla Ciebie jest?

Nie bez powodu jedna z czterech Ewangelii Nowego Testamentu zaczyna się od słów: "Na początku było Słowo..." Słowo ma niesamowitą moc, ogromną siłę. Siłę tworzenia, ale i siłę niszczenia. Największą chyba zbrodnią, jaką można popełnić wypowiedzianym słowem, jest zabicie w drugim człowieku nadziei. Słowo ma taką moc. Ale, na szczęście, ma też moc dawania tej nadziei. Trzeba zawsze pamiętać, że słowo, które wyszło z naszych ust, czy spod naszego pióra, już tam powrócić nie może. Dlatego powinniśmy je ważyć. Napisałam kiedyś wiersz o mocy słowa, zatytułowany po prostu SŁOWO. Był to efekt słów, które usłyszałam z ust kogoś, kto jest dla mnie bardzo ważny, i jego słowa wyryły mi się głęboko w pamięci. Nie były to dobre słowa, chociaż prawdopodobnie wypowiedziane bez głębszego przemyślenia, i pod wpływem zmęczenia. A jednak... Świadoma tego staram bardzo uważać na to, co trafia w moich wierszach do czytelnika. Nawet gdy moje wiersze są z kategorii ciężkich, depresyjnych, to jednak zawsze staram się przemycić w nich odrobinę nadziei. Zwłaszcza, że sama, nawet w najcięższych momentach życia, gdzieś na dnie serca mam tlącą się choćby maleńką iskierkę. Oczywiście nie twierdzę, że zawsze mi się to udaje. Nie jestem idealna, uczę się, błądzę...Ale staram się z całych sił. 
Natomiast nie pamiętam, czy był konkretny moment, kiedy zdałam sobie sprawę z mocy pisanych przeze mnie słów. Chociaż może wtedy,g dy po opublikowaniu przeze mnie w sieci jednego z wierszy (dosyć mrocznego, o beznadziei, o bezsensie mojego istnienia), napisała do mnie pewna kobieta. Nie będę podawać tytułu wiersza, ani szczegółów, bo nie chcę bez jej zgody ujawniać, czy choćby naprowadzać na jej dane. Pani ta napisała, że wiersz ten jest o niej, i że dziękuje mi zwłaszcza za ostatnią strofę, która jej uzmysłowiła, że ma dla kogo żyć. Wtedy pomyślałam, że ciąży na mnie ogromna odpowiedzialność, że nie piszę tylko dla siebie. Tak, Słowo ma ogromną moc.   
20. Jak wydajesz swoje tomiki? Co byś poradziła osobom, które chciałyby pójść w Twoje ślady?

Nie oszukujmy się, że łatwo znaleźć wydawcę, który zechce zaryzykować wydanie wierszy początkującego, nieznanego nikomu poety. Im się to po prostu nie opłaca. W obecnych czasach coraz mniej osób czyta książki, a już poezja jest szczególnie w niełasce. Nie jest to użalanie się, ale fakty. Tak jest i już. 
Obraz
Dlatego wydawnictwa, które kontaktowały się ze mną, a które natrafiły na mnie gdzieś w sieci, proponowały mi wydanie moich autorskich tomików, a jakże, ale wiązało się to z dużymi opłatami. Nie krytykuję takiego podejścia do sprawy, bowiem nie ma co szukać filantropów wśród firm wydawniczych. One też muszą się utrzymać na rynku. Dlatego postanowiłam znaleźć małe wydawnictwo, które zajmie się składem, drukiem, i wszystkim, co wiąże się z wyprodukowaniem książki, ale już nie bierze na siebie dystrybucji, czy promocji swoich wydawnictw. Ma to swoje plusy i minusy. Plusem jest w miarę niski koszt takiego wydania. Minusem zaś to, że sprzedażą swoich tomików zajmuję się sama.Tym wydawnictwem była Poligrafia Redemptorystów w Tuchowie. Niestety od stycznia tego roku zaprzestali swojej działalności. Muszę więc szukać dalej. Mam nadzieję, że znajdę inne, równie sprawne, profesjonalne, i na moją kieszeń. Jestem na dobrej drodze, ale nie chcę zapeszać. 
Natomiast muszę wspomnieć o jednym wyjątkowym wydawnictwie-Puffin Print Limited, oraz jego właścicielce, poetce polskiej, mieszkającej i tworzącej w Wielkiej Brytanii, Irenie Ewie Idzikowskiej. Ona to, nie zważając na koszty i nie oczekując jakichkolwiek zysków, których faktycznie nie było, postanowiła najpierw wydać Antologię z okazji setnej rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę, w której znalazły się wiersze zarówno polskich klasyków, jak i współczesnych poetów, mieszkających i tworzących na obczyźnie. W tym i moje. A później zaproponowała  wydanie mojej autorskiej książeczki. Tak właśnie światło dzienne ujrzał mój ostatni tomik TYMCZASEM W SERCU. Bardzo intymny i bliski mojemu sercu. Jak sam tytuł wskazywać może. Zatem zdarzają się filantropi. Ale chyba dlatego, że Irena jest bardzo wrażliwą Poetką, i sama tworzy z potrzeby serca, a nie dla zysku. 
Wracając jednak do Twojego pytania, co bym poradziła początkującym poetom odnośnie wydawania tomików - na początek może udział w antologiach (ja sama mam ich kilka na swoim koncie). Zaś jeśli chcą wydać swój własny, autorski zbiór wierszy, to może właśnie znalezienie jakiegoś małego, polskiego wydawnictwa. Z tym, że wtedy często trzeba sobie na własną rękę znaleźć korektora,czy kogoś, kto pomoże zrobić okładkę. Chyba, że nie musi martwić się o koszty, to wtedy można próbować w większych wydawnictwach. Oczywiście można próbować zainteresować jakieś wydawnictwo swoimi wierszami, na tyle mocno, że zechce podjąć ryzyko i zainwestować w poezję. Nie próbowałam jednak tego nigdy. Podobnie jak nie próbowałam szukać sponsorów, czy organizować zbiórek publicznych na pokrycie kosztów wydania. Ale wiem, że niektórzy praktykują takie metody. Ja nie chcę być od nikogo zależna, nie chcę, żeby ktoś próbował ingerować w wygląd, czy zawartość moich tomików, dlatego wybrałam taką, a nie inną opcję. Nie chcę z mojego pisania robić biznesu. Bałabym się stracić serce do pisania w takiej sytuacji. Ale, co za tym idzie, sprzedaję swoje tomiki jedynie za pośrednictwem mojego profilu na Facebooku, dzięki życzliwości właścicielki polskiej księgarni w Brukseli można je kupić także w tej placówce, ale przede wszystkich podczas spotkań z czytelnikami. Ciągle jednak pozostaje to moim hobby, a nie sposobem na życie. Jeśli więc ktoś chce zarobić na swoich wierszach, to musi poszukać innego informatora, niż ja. Niestety nie pomogę, bo się nie znam.
Obraz
0 Komentarze



Odpowiedz

    Archiwa

    Styczeń 2021
    Listopad 2020
    Sierpień 2020
    Lipiec 2020
    Czerwiec 2020
    Maj 2020

    Kanał RSS

    Obraz
    Obraz
    • Obraz
    • Obraz
    • Obraz
    Obraz
    Obraz
    Obraz
    Cliquer ici pour modifier.
    Cliquer ici pour modifier.
    Obraz
    Obraz
    Obraz

    Stop, Stop, Stop! - krzyczę przerażona.
    Przecież nie można tak połknąć życia jak pigułki, zapić wodą i nawet nie poczuć jej smaku.

    Agnieszka Korzeniewska

    To Twoje miejsce na świecie i Twoje życie: idź i zrób z nim to, co tylko możesz, uczyń z niego to życie, które chciałabyś przeżyć.
    Mae Jemison

    Marzenia się spełniają...

    Marzenia się spełniają, a "niemożliwe" do zrealizowania zajmuje po prostu tylko trochę więcej czasu. Lubię odkrywać zalety osób i pokazywać je dla świata. Nie wszyscy wspaniali ludzie mają odwagę wyjścia z cienia. Czasem trzeba ich wziąć za rękę i podprowadzić w światło jupiterów.  A one stracą przy nich blask. ​
    Agnieszka Korzeniewska, pisarka, blogerka, twórca filozofii Zaczarowana Codzienność
    autorka NA PARKIECIE

    Odpuść rzeczy, na które nie masz wpływu.
    One i tak będą się działy bez Twego udziału
    Agnieszka Korzeniewska

    - Kubusiu, jak się pisze miłość?
    - Prosiaczku, miłość się nie pisze, miłość się czuje.
    "Kubuś Puchatek"
    ​A.A Milne


    N
    A

    P
    A
    R
    K
    I
    E
    C
    I
    ​E

    Obraz
    Obraz
    Obraz
    Droga, moje podróżowanie, 
    bywam nią nieraz bardzo zmęczona - gdy nie wiem, co czeka mnie za zakrętem,
    gdy nie mogę przewidzieć sytuacji, a cel się oddala. 
    Co wtedy robię?
    Siadam i rozpalam ognisko na pustkowiu.
    Ogrzewam nim dłonie, twarz i ręce.
    Robię przerwę.
    Czasami płaczę z bezsilności.
    Poddaję się, lecz - nie przegrywam.
    Skupiam się nad tym, co tu i teraz.
    Na najprostszych z prostych czynności.
    Myślę tylko o tym.
    ​Agnieszka Korzeniewska

    Obraz

    Kiedy ktoś przechodzi właśnie przez burzę, Twoja cicha obecność jest potężniejsza niż milion słów
    ​
    Thema Davis

    Obraz
    Obraz
    Obraz
www.korzeniewska.com Aga Unlmited 
Zdjęcia używane na licencji Creative Commons z bengrey, Dave Dugdale, dollen, wuestenigel, Joachim Dobler, _.Yann Cœuru ._, Bobby McKay., make65
  • Start
  • Artykuły
  • Nederlandse versie
  • Blog NL
  • Version française
    • Blog FR
  • KLUB NA PARKIECIE BLOG
  • Blog PL
  • KLUB NA PARKIECIE